Najpierw dwa tygodnie generalnego sprzątania, potem piątkowe wypieki na Święta. W planach miałam 6 ciast, w piątek udało mi się zrobić 4, jedno upiekła moja mama, a kolejne planowe już robiłam w sobotę... To 3 z nich:
Był jeszcze sernik, Pani Walewska i jakiś pierwszy raz pieczony kawowy torcik, ale najbardziej zadowolona jestem z greckiego. To takie ciasto z dzieciństwa, kiedyś robiła je często moja mama, a w te Święta upiekłam je sama :)
Dumna jestem jak nie wiem co, bo udało mi się zrobić aż 6 cieniutkich placuszków, dzięki czemu proporcje kremu i ciasta wyszły idealne :)
Po obżarstwie ruszyliśmy na spacer...
Las teraz jest usłany dywanem zawilców! :)
Mam wrażenie, że to był weekend majowy a nie kwietniowy ;) a dziś 25 st. w cieniu :))
Pozdrawiam!