środa, 26 grudnia 2012

Świąteczny sweterek :)

     Mam dziś do pokazania sweterek, który zrobiłam już parę ładnych dni temu, ale nie pokazywałam z tego względu, że brakowało mi do niego guziczków ;) w końcu znalazłam odpowiednie a całość tak się teraz prezentuje:
Sweterek jest tak na mniej więcej półroczne maleństwo, bardzo ciepły, zrobiłam go z dwóch motków włóczki "Polo", z każdego wyrobiłam ponad połowę kłębuszka, więc pewnie jeszcze na jakieś butki się skuszę ;) Pierwszy raz dziergałam rękawy metodą magic loop i powiem, że nie taki diabeł straszny :) cały raglan rozliczyłam na oko i mogę powiedzieć, że jestem dość zadowolona :)

********************
A takie cudeńko wygrałam ostatnio u Dominiki:
Prezencik dotarł do mnie w Wigilię hihi ;) Dominiko, bardzo Ci dziękuję! :)

sobota, 3 listopada 2012

Chusta Gail

     Witajcie! Dziś mam do pokazania nie czarny sweterek (myślałam, że go skończę najpierw), a chustę... chustę Gail. Postanowiłam zrobić sobie kolorystyczną przerwę od czarnej włóczki i wydziergałam właśnie ją. No i nie myślcie sobie, że dzierganie szło mi tak od razu łatwo, pierwsze 3 dni to było gapienie się w schemat i dłubanie oczko po oczku a i tak często się myliłam. Dopiero później przyszło oświecenie umysłu i dłubanie Gail stało się przyjemnością :) wskazówki jak zrobić Gail znalazłam u Maknety
Zrobiłam ją z włóczki Angora Ram (40% moher, 60% akryl), wyszedł dokładnie jeden moteczek :) tak średnio mi się zblokowała... liczyłam na większe "ząbki" na końcach chusty, blokowałam ją tak:
Może powinnam ją jeszcze bardziej napiąć a może po prostu zbyt ciasno robiłam końcowe rzędy... oby następne były bardziej udane.

czwartek, 18 października 2012

Powoli do przodu :)

     Nie pisałam już jakiś czas, ale nie znaczy to wcale, że nic nie działam :) otóż uwikłałam się w kilka rzeczy na raz i tak nie wiem co mam zrobić najpierw ;) Dodatkowo druty zaczynają mnie całkiem pochłaniać i odkrywam powoluteńku czym są ażury i jak je dziergać :) 
     Szydełkowo popełniłam kolejne butki dla małej osóbki na zamówienie Ateny :)
Anetko dziękuję Ci bardzo :)

     Na drutach mam (jej jak to fajnie brzmi :D) natomiast hmmmmmm sweterek... ma być dla mnie... jeśli wyjdzie :) na razie mam tyle:
Robiony od góry (na razie tylko tak umiem, ale myślę, że to chyba najlepsza metoda robienia swetrów), włóczka z odzysku... [wcześniej był to czarny sweterek robiony na okrągło na szydełku z "wachlarzyków" zwanych muszelkami :D, ale tak mi nie leżał, że postanowiłam go spruć... był wg mnie zbyt sztywny w dotyku, nawet nie pokazywałam go na blogu i nie doczekał się sesji zdjęciowej]. 
     Biała nić na sweterku to nie ozdoba a po prostu zaznaczony moment rozdzielenia robótki na rękawy i kadłubek. Pierwsze przymiarki mam za sobą i jak na razie pasuje co bardzo mnie cieszy :) ubolewam jednak, że wybrałam czarną włóczkę... oczka strasznie mi się męczą... ale może dam radę go skończyć ;) nie wiem jeszcze jakie zrobię rękawki, może 3/4, może dłuższe krótkie ;) Szalenie pomocne były wskazówki, które zamieściła u siebie na blogu Antonina, o TU. Trzymajcie kciuki, co by dobrze mi się dziergało ;)

Pozdrawiam!
Kasia

wtorek, 2 października 2012

Kruche ciastka :)

     Dziś zapraszam Was na kruche ciasteczka... :) robiłam je już po raz drugi - wczoraj piekłam pierwszy raz, na próbę i małą ilość, zasmakowały domownikom, więc upiekłam je i dziś ;)
Wczorajsza partia była z gorzką czekoladą (niestety nie dotrwały do sesji zdjęciowej ;)) a dziś piekłam je z pestkami słonecznika i rodzynkami :) są niesamowite w smaku! A to przepis dla łakomczuchów :))

Kruche ciasteczka
2 jaja
ok. 2 łyżeczek proszku do pieczenia
2 szklanki mąki
1 szklanka cukru
3/4 kostki masła w temp. pokojowej
1 łyżeczka cukru waniliowego
dodatki: pestki słonecznika, rodzynki, orzechy, czekolada, itp.
Wszystkie składniki podałam na oko. No i nie powiem jak długo się je piecze, bo nie wiem - patrzę zawsze na kolor ;) Przepis polecam nawet początkującym gospodyniom, jest prosty i chyba nie da się go zepsuć ;)
Smacznego! :)

p.s. zauważyłam, że ostatnio u mnie trochę wypieków się przewija dlatego nieco zmieniłam banerek na górze :) myślę też o nieco innych "słodkościach" dla Was, ale o tym później ;)

piątek, 28 września 2012

Słodko... :)

     Ile razy było już u mnie słodko ;) ale cóż, widocznie lubię robić słodkości :D na pierwszy rzut szydełkowe buciki, znowu... zrobione już jakiś czas temu, ale nie mogłam się zebrać, żeby je obfocić ;) bardzo lubię je robić, a że nie zawsze resztki włóczek przeznaczam na szydełkowe kwadraty zrobiłam buciki:
Kolory takie fiu bździu nijakie na tych zdjęciach, ale innych nie będzie bo słońca nie ma. Włóczki biała Kalinka (robiona podwójną nicią), zielona Bambi plus kwiatuszki z kordonków (nie wiem co mi z tym złotym przyszło do głowy ;)) i zielone listeczki. Słodko... na razie nie mają chętnych nóżek, co by je nosiły ;)

     A właśnie przed chwileczką zrobiłam mojego pierwszego w życiu torta ;D tak wygląda:
Czeski tort karlsbadzki
Ciasto: 
9 jajek, 23 dkg cukru pudru, cukier waniliowy, 18 dkg mąki;
Krem:
budyń czekoladowy, pół litra mleka, kostka masła, tabliczka gorzkiej czekolady.
"Orzechowa" posypka:
pół szklanki słonecznika łuskanego, 3 łyżki mleka, 2 łyżki cukru.

Ubić pianę z białek, w oddzielnym naczyniu utrzeć żółtka, 8 łyżeczek cukru i cukier waniliowy. Dodać pianę z białek, resztę cukru oraz mąkę i delikatnie mieszać. Porcjami smarować na wyłożonym papierem dnie tortownicy. Upiec kolejno 5-6 placków.
Ugotować budyń na mleku, ostudzić, utrzeć z masłem, dodając czekoladę. Masą przełożyć placki, posmarować wierzch i boki tortu. Wykonać posypkę: do 3 łyżek mleka dodać cukier i uprażyć na patelni słonecznik. Zostawić do ostygnięcia i pokruszyć, np. wałkiem. Posypać wierzch tortu. Smaczengo! :)

Przepis pochodzi z jakiegoś kalendarza, tylko troszkę go zmieniłam ;)

Miłego dnia i weekendu! :)

sobota, 22 września 2012

Mój pierwszy raglan! :))

     Witajcie :) ostatnie dni poświęciłam na zmagania z drutami... pomyślałam, że skoro jednego druciaka (szydełko) umiem obsługiwać, to czas nauczyć się czegoś więcej o dzierganiu dwoma drutami ;) i tak przeglądając blogi, opisy, porady (schematów na razie nie czytam, za trudne!) natknęłam się na słowo dla mnie zupełnie nieznane: RAGLAN. No i zaczęło się ;) 
     Wpierwej jednak muszę podziękować Doriss i eve-jank za drutowe podpowiedzi :) dzięki Wam kobietki początki mojego drutowania poszły gładko, a i nauczyłam się jak łatwo wyrabiać dziurki na guziki :) potem zaczęłam moje pierwsze próby z raglanowym sweterkiem... zaliczyłam chyba 3 sprucia - nie podobał mi się sposób, w jaki dodawałam oczka. Wszędzie widziałam opisy jak robić raglan bez dziurek, a mi kurcze te dziurki bardzo się podobają! No i na dziurki właśnie postawiłam (pewnie dlatego, że łatwo się je robi ;)). Wydziergałam sweterek w wersji mini mini:

Bez rękawków, bo wykorzystałam do cna resztki 3 włóczek Bambi (100% akryl). Cały sweterek wyszedł mięciutki i bardzo elastyczny, zupełnie inny w dotyku niż dzianiny szydełkowe. Oczywiście jest w nim jeszcze masa błędów, ale nie ukrywam, że z efektu jestem zadowolona :) a Wy co o nim sądzicie?

Pozdrawiam!

sobota, 15 września 2012

Serwetka konwaliowa

     Dziś bardzo szybciutko pokazuję serweteczkę konwaliową z tego SCHEMATU znalezionego w sieci:
Nici Muza, szydełko nr 9 = 41 cm średnicy :) jeszcze nie wiem co z nią zrobię, dość spora wyszła jak na moje przestrzenie półkowe ;) Niedługo powinnam dokończyć kolejne obiekty z serii kiedyś-tam-rozpoczętych... ;) tymczasem zmykam robić ciasto... drożdżowe ;))

Miłego wieczoru!


niedziela, 9 września 2012

Odliczanie

     Dziś będzie trochę chaotycznie, mam rozpoczętych kilka robótek na raz dodatkowo nauczyłam się czegoś nowego... ;) jednak po kolei. Wczoraj mój mężczyzna wybył na 5 tygodni do Germanii, oczywiście nie w celach wypoczynkowych. Stąd tytuł posta - mam nadzieję, że jego pobyt nie przedłuży się... na podróż upiekłam dla niego drożdżówki z serem... :) 
Teraz będę musiała ze sobą coś zrobić ;) no i stąd mnogość rozdłubanych robótek, nie wiem w co mam ręce włożyć, jakaś niezdecydowana jestem :) mam połowę serwetki konwaliowej... i chyba ją skończę najpierw:
No i wczoraj, po raz kolejny spróbowałam nauczyć się robić na drutach... wiedziałam, że kiedyś znowu do tego zasiądę, choć łatwo nie było... Musiałam spróbować zwłaszcza, że Agnieszka mnie do tego namawiała, ba, żeby tylko! Kiedyś w podstawówce na technice (czy plastyce, już nie pamiętam) uczyłam się robótek na drutach, ale wtedy umiałam przerabiać tylko jedne oczka (bodajże prawe). Wczoraj okazało się, że faktycznie były to prawe oczka, jednak jakieś inne... przypominały raczej warkoczyki... później dowiedziałam się, że są to oczka prawe angielskie... Po którejś próbie z kolei w końcu udało mi się "załapać" jak prawidłowo prowadzić nitkę i jak ją przerabiać. Doszły do tego oczka lewe, których bardzo się obawiałam, a okazały się chyba prostsze niż prawe ;) a to dowody moich zmagań:
Jak dotąd zauważyłam, że robótka przerabiana w taki sposób bardzo się skręca ;) nie wiem jeszcze co trzeba zrobić, żeby to zmienić... domyślam się tylko, że należy rozpoczynać jakimś innym ściegiem... Zanim sklecę coś użytkowego minie sporo czasu, ale i tak jestem podekscytowana :D mam też wrażenie, że robótki drutowe pożerają mniej włóczki niż szydełkowe... ;)
     Dość gadania, trzeba wreszcie dokończyć serwetkę ;)

Pozdrawiam!

czwartek, 6 września 2012

Podarki od Moni :)

     Wstałam dziś z rańca, żeby pokazać Wam cudo, które dostałam wczoraj od Moni... Wszystko za sprawą znaczka, co to go jakiś czas temu zrobiłam w gimpie dla Moniki. Pan listonosz Mirosław wręczył mi pakunek, a w nim...
...niezwykłej urody chusta w pięknych kolorach...! Bransoletka decoupage i herbatki... :) zerknijcie na detale wzorku, bo ja patrzę co chwilę i napopodziwiać się nie mogę (macam chustę handmade po raz pierwszy, nie dziwcie się, że tak reaguję ;D)
I ona jest moja! Pasująca do mego płaszczyku, oczu... no kolor chusty jest niesamowity :) możecie zazdrościć, albo molestować Monikę o zrobienie podobnej :D 
Moniko, dziękuję Ci raz jeszcze :)

Miłego dnia wszystkim!

poniedziałek, 3 września 2012

Dla małej Panienki - broomstick :)

     Dziś u mnie znowu post szydełkowy, właściwie szydełkowo-patyczkowy hehe. Czemu patyczkowy? Ano poznałam ostatnio czym jest broomstick, wszystko za sprawą kursu na Srebrnej Agrafce o TU (a TU link do filmiku instruktażowego na YT) No i teraz uczę się nawlekać pętelki na kijeczki, patyczki (względnie: długopisy i inne kredko podobne obiekty)... Dziś ukończyłam sweterek dla najmłodszej Panienki w rodzinie, oczywiście z wykorzystaniem nowo poznanej techniki :) wyszło tak:
Cały sweterek zrobiłam bez żadnego wzoru, leciałam na czuja i podoba mi się jak wygląda :) pewnie gdzieniegdzie mogłabym go zrobić nieco inaczej ale i tak nieźle wyszło. Coś czuję, że to nie koniec nawlekania pętelek... ciekawa jestem jak Wam się podoba... :)

Pozdrawiam!

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Mazury i wyzwanie dziewiarskie ;)

     Witajcie... po dłuższej przerwie... :) tak dawno nie pisałam, że nie wiem od czego zacząć ;) może na pierwszy rzut pokażę kilka fotek z dwudniowego wypadu do Mikołajek z zeszłego tygodnia...
Pogoda nas nie rozpieszczała, ale i tak było fajnie ;) do Mikołajek przyjechaliśmy w piątek (10.08) przed południem, zakwaterowaliśmy się w naszych wypasionych pokojach o niebywałym metrażu (czyt. pokój z dwoma maleńkimi łóżkami i 5cm przejściem pomiędzy nimi ;D) i poszliśmy na pierwszy look po mieście. Do centrum mieliśmy kawałeczek, ale że lubimy spacerować nikt nie protestował ;) przed wieczorem rozpadało się na dobre ale czas umilaliśmy sobie przeróżnymi rozrywkami typu: tv (w naszym pokoju były aż 3 kanały! ;D), karty (już wiem, że nie cierpię grać w pana... ;)) no i (niech Bozia błogosławi właścicielkę zajazdu) PING PONG! :D Łezka się w oku zakręciła jak zobaczyłam stół do "pingla" ;) ostatnio grałam chyba w podstawówce, ale ponoć dobrze mi szło :D dzień następny, czyli sobota - pogoda była już znacznie lepsza, chwilami nawet wyglądało słonko. Chcieliśmy wybrać się na rowerki wodne, ale niestety siedziska były zbyt mokre... za to załapaliśmy się na prom ;) potem spacery, zdjęcia, zdjęcia... reszty nie pamiętam ;D

**********************
Z rękodziełem u mnie ostatnio tak jak z blogowaniem, czyli ogólnie mówiąc marnie. Mam rozdłubanych kilka rzeczy, ale braknie czasu na wykończenie :) dziś miałam jednak okazję przetestować swoje umiejętności dziewiarskie - dostałam dwa dziecięce sweterki i moim zadaniem było je jakoś ciut zwężyć, bo nieco się rozciągnęły... trochę musiałam pogłówkować jak się do tego zabrać, no bo nigdy w życiu czegoś takiego nie robiłam i bałam się, że zniszczę wdzianka zamiast je stjuningować ;) ostatecznie wyszło nieźle (chyba), tu oba sweterki, jeden przed przeróbką, drugi już po operacji ;)
Tu widać, jak sweterek wygląda przed:
A tu cała seria fotek podczas przeróbki :)
Ponieważ sweterki były robione maszynowo i cięte postanowiłam, że nie będę się z tym pieścić i po prostu ścięłam nieco boczki i obrobiłam szydełkiem, żeby się nie pruły dziady :D potem zszyłam - też szydełkiem ;) z efektu jestem zadowolona choć idealnie nie wyszło, ale pierwsze koty... ;) a może ktoś z Was ma jakieś inne sposoby na takie przeróbki? :)

Teraz uciekam coś podziergać ;)
Pozdrawiam Was gorąco!

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...